KONFERENCJA  POKOJOWA  W  MADRYCIE







 

 

Fragmenty expose Premiera Izraela Icchaka Szamira,
wygłoszonego na bliskowschodniej konferencji pokojowej w Madrycie
w dniu 31 października 1991 roku.

    Szanowni Współprzewodniczący, Panie i Panowie,

    Aby docenić znaczenie pokoju dla narodu Izraela należy ocenić obecną suwerenność na ziemi izraelskiej, biorąc pod uwagę podłoże naszej historii.

    Żydzi prześladowani byli przez wieki prawie na każdym kontynencie. W niektórych krajach zaledwie nas tolerowano, w innych gnębiono, torturowano, mordowano czy wręcz wypędzano.

    Ten kraj widział, że reżim nazistowski został ustanowiony po to, by nas wytępić. Shoah, holocaust. To katastroficzne ludobójstwo o bezprecedensowych proporcjach, które zniszczyło jedną trzecią naszej ludności, stało się możliwe, ponieważ nikt nie stanął w naszej obronie. Będąc narodem bezdomnym, byliśmy także bezbronni. (...) Ale to nie holocaust wpłynął na fakt, iż świat uznał nasze pełnoprawne pretensje do ziemi Izraela. W istocie odrodzenie Państwa Izrael tak szybko po holocaust, sprawiło, iż świat zapomniał, że nasze żądanie jest odwieczne. Jesteśmy jedynym narodem, który zamieszkiwał ziemię Izraela bez przerwy blisko cztery tysiące lat, jesteśmy jedynym narodem, który poza krótkim okresem królestwa krzyżackiego, miał autonomiczną suwerenność na tej ziemi, jesteśmy jedynym narodem, dla którego Jerozolima była stolicą, jesteśmy jedynym narodem, którego miejsca święte znajdują się tylko i wyłącznie na ziemi izraelskiej.

    Nie ma innego narodu, który tak, jak my wyraża więzy ze swoją ziemią, to jest z takim natężeniem i konsekwencją. Przez tysiące lat naród nasz powtarza przy każdej okazji sentencję z Psalmów: "Jeśli zapomnę Ciebie, Jerozolimo niech zostanie ucięta moja prawica".

    Przez tysiące lat podtrzymywaliśmy się nawzajem pozdrowieniem "do zobaczenia w przyszłym roku w Jerozolimie", przez tysiące lat nasze modlitwy, literatura i folklor wyrażały silne pragnienie powrotu do naszej ziemi. Teraz eretz israel - ziemia Izraela jest naszą prawdziwą ojczyzną. Każdy inny kraj, bez względu na to, na ile jest gościnny, jest nadal diasporą, jest tylko przystankiem po drodze do domu.

    Dla innych ta ziemia nie była żadną atrakcją, nikt jej nie chciał. Mark Twain już sto lat temu opisywał ją, jako kraj spustoszały, odziany w ubiór pokutny i prochy, jako cichą i smutną przestrzeń, której nawet wyobraźnia nie doda iskry życia.

    Ruch syjonistyczny nadał naszym pretensjom do ziemi Izraela wyrazu politycznego. W 1922r. Liga Narodów uznała słuszność tego żądania. Zrozumiano nieodpartą konieczność historyczną ustanowienia ojczyzny żydowskiej na ziemi Izraela. ONZ zatwierdziła to po II wojnie światowej.

    Niestety, przywódcy arabscy, których przyjaźni chcieliśmy najbardziej, sprzeciwili się powstaniu państwa żydowskiego w tym rejonie, poza kilkoma znaczącymi wyjątkami. Żądali, by ziemia Izraela stanowiła część ziem arabskich, rozciągających się od Atlantyku do Zatoki Perskiej.

    Lekceważąc wolę międzynarodową i prawo, rządy arabskie usiłowały najechać i zniszczyć państwo żydowskie jeszcze przed jego narodzeniem. Rzecznik arabski w ONZ zadeklarował, że ustanowienie państwa żydowskiego może spowodować krwistą kąpiel, która uczyni z masakry Dżingis Hana coś zupełnie nieistotnego.

    W odpowiedzi na Deklarację Niepodległości z 15 maja 1948 roku, będącej wyciągnięciem ręki do swoich arabskich sąsiadów, Izrael nawoływał do zakończenia wojny i rozlewu krwi, siedem państw arabskich napadło Izrael. I w ten sposób rezolucja ONZ, która podzieliła kraj została pogwałcona i skutecznie anulowana.

    ONZ nie stworzyła Izraela. Państwo żydowskie zaistniało, ponieważ drobna społeczność żydowska w objętej mandatem Palestynie, zbuntowała się przeciwko władzy obcego imperialisty. My nie podbiliśmy obcej ziemi. My odparliśmy atak arabski, zapobiegając unicestwieniu Izraela. Ogłosiliśmy naszą niepodległość i ustanowiliśmy państwo oraz instytucje rządowe w bardzo krótkim czasie.

    Po nieudanym ataku na Izrael kraje arabskie kontynuowały swą walkę przeciwko Izraelowi poprzez bojkot, blokadę, terror i otwartą wojnę. Wkrótce po powstaniu Państwa Izrael zwrócili się przeciwko gminom żydowskim w krajach arabskich. Fala represji, wywłaszczeń i wydaleń spowodowała masowy exodus około 800 tysięcy Żydów z krajów, które zamieszkiwali jeszcze przed narodzeniem islamu. (...) Większość tych uciekinierów żydowskich zostało pozbawionych dość znacznych majątków. Przybyli do Izraela, państwo żydowskie powitało ich serdecznie. Otrzymali schronienie i utrzymanie, zostali włączeni do społeczności izraelskiej wraz z pół milionem uratowanych z holocaust.

    Sprzeciwianie się krajów arabskich istnieniu Izraela na Bliskim Wschodzie i kontynuacja wojny wywołanej przeciwko nam jest częścią historii. Usiłowano przepisać tę historię, przedstawiając Arabów jako ofiary i Izrael jako agresora. Tak, jak przy próbach zmierzających do zaprzeczenia, jakoby holocaust w ogóle miał miejsce, nie uda im się to. Wraz z zanikiem systemów totalitarnych w większości świata, to wypaczenie historii zniknie.

    W swej wojnie przeciwko istnieniu Izraela rządy arabskie zastosowały zimną wojnę. Zjednali sobie militarnie, ekonomicznie i politycznie poparcie świata komunistycznego i przeobrazili lokalny konflikt regionalny w międzynarodową beczkę prochu. To stało się powodem, dla którego Bliski Wschód został zalany bronią, która tylko zaogniła toczące się wojny i przeobraziła ten rejon w niebezpieczny teren bitewny i scenę testów nowych rodzajów broni. W ONZ państwa arabskie zyskały sobie poparcie innych krajów muzułmańskich i bloku sowieckiego. Zatem automatycznie posiadały większość przy uchwalaniu niezliczonych rezolucji, przekręcających historię, przedstawiając fikcję, jako fakt, a tym samym czyniąc parodię z ONZ i jej statutu.

    Arabska wrogość wobec Izraela przyniosła również tragiczne cierpienia samej ludności arabskiej. Zabito i zraniono dziesiątki tysięcy Arabów, mieszkających w Palestynie mandatowej, zachęcanych przez swych własnych przywódców do ucieczki z domu. Ich cierpienie to ogromny cios dla ludzkości. Nie ma takiej osoby, a przynajmniej Żyda, która nie pamięta tej tragedii.

    Kilkaset tysięcy Arabów palestyńskich żyje w slumsach, znanych jako obozy dla uciekinierów, w Gazie, Judei i Samarii. Próby rehabilitacji i osiedlenia tych ludzi w domach poczynione przez stronę izraelską, spełzły na niczym ze względu na sprzeciwy arabskie. Ich los nie był też lepszy w krajach arabskich. Nie byli oni tam tak mile witani, ani integrowani przez gospodarzy. Jedynie Królestwo Jordanii zagwarantowało im obywatelstwo. Ich ciężka sytuacja została wykorzystana, jako broń polityczna przeciwko Izraelowi.

    Arabowie, którzy woleli zostać w Izraelu - chrześcijanie, muzułmanie i Druzowie - zostali jego pełnoprawnymi obywatelami, mając równe prawa w prawodawstwie, sądownictwie i pozostałych dziedzinach życia.

    My, którzy przez wieki pozbawieni byliśmy dostępu do naszych miejsc świętych, szanujemy religię wszystkich wyznań w naszym kraju. Prawo nasze gwarantuje wolność wiary i chroni miejsca święte każdej z religii.

    Od początków syjonizmu sformułowaliśmy liczne propozycje i plany pokojowe. Wszystkie jednak zostały odrzucone. Pierwszy przełom w ścianie wrogości pojawił się w 1977r., kiedy to ostatni Prezydent Egiptu Anwar Sadat zdecydował się przełamać tabu i przyjechać do Jerozolimy. Jego gest został odwzajemniony z entuzjazmem przez naród i rząd Izraela, kierowany wówczas przez Menachema Begina. Krok ten doprowadził do porozumienia w Camp David i podpisania traktatu pokojowego pomiędzy Egiptem i Izraelem. Cztery lata później, w maju 1983r. podpisano porozumienie z legalnym rządem libańskim. Niestety tej umowy nie wypełniono z powodu interwencji zewnętrznej, ale był to swego rodzaju precedens i czekaliśmy na przychylność podobną do tej u Anwara Sadata. Niestety ani jeden przywódca arabski nie wyszedł nam naprzeciw, by odpowiedzieć na nasze wezwanie do pokoju.

    Dzisiejsze zebranie jest rezultatem mozolnego wysiłku Ameryki, opartego na naszym własnym planie pokojowym z maja 1989, który z kolei bazował na założeniach z Camp David.

    Zgodnie z inicjatywą amerykańską celem tego spotkania jest rozpoczęcie bezpośrednich negocjacji pokojowych między Izraelem i jego sąsiadami oraz rozmów multilateralnych pomiędzy wszystkimi krajami regionu na temat problemów lokalnych.

    Zawsze wierzyliśmy, że jedynie bezpośrednie rozmowy bilateralne mogą przynieść pokój. Zgodziliśmy się przeprowadzić takie rozmowy podczas tej uroczystej konferencji, mamy nadzieję, że zgoda Arabów na takie bezpośrednie rozmowy bilateralne wskazuje na zrozumienie, iż nie ma innej drogi do pokoju na Bliskim Wschodzie. Ma to szczególne znaczenie, ponieważ takie rozmowy oznaczają wzajemną akceptację, a właśnie pierwotnym powodem konfliktu jest arabska odmowa uznania prawowitości Państwa Izrael.

    Rozmowy multilateralne, które towarzyszyłyby negocjacjom bilateralnym są żywym składnikiem tego procesu. W rozmowach tych przedyskutowane zostaną zasadnicze elementy koegzystencji i współpracy regionalnej. W naszym rejonie nie może być prawdziwego pokoju, o ile te problemy regionalne nie zostaną zlokalizowane i rozwiązane.

    Wierzymy, że celem tych rozmów bilateralnych jest podpisanie traktatów pokojowych pomiędzy Izraelem i jego sąsiadami oraz osiągnięcie porozumienia z tymczasowym samorządem palestyńskim.

    Jednakże niczego nie można osiągnąć bez dobrej woli. Apeluję do przywódców arabskich, tych, którzy są tutaj i tych, którzy jeszcze nie przyłączyli się do tego procesu: pokażcie nam i całemu światu, że akceptujecie istnienie Izraela. Zademonstrujcie Waszą gotowość do zaakceptowania Izraela, jako rzeczy realnie istniejącej w tym regionie. Pozwólcie narodom w naszym regionie usłyszeć, jak mówicie językiem pojednania, koegzystencji i pokoju z Izraelem.

    Zdajemy sobie sprawę z tego, iż nasi partnerzy do rozmów będą rościć sobie pretensje terytorialne wobec Izraela. Lecz, jak pokazuje to badanie długiej historii tego konfliktu, jego istotą nie jest sprawa terytorialna. Rozgorzał na dobre jeszcze zanim Izrael zdobył Judeę, Samarię, Gazę i Wzgórza Golan w wojnie obronnej. Nie było nawet cienia uznania Izraela przed wojną 1967r., kiedy tereny, o których mowa, nie znajdowały się pod kontrolą Izraela. Jesteśmy narodem liczącym cztery miliony ludzi. Narody arabskie od Atlantyku po Zatokę Perską liczą 170 milionów ludzi. Sprawujemy kontrolę jedynie na terenie o powierzchni 28 tys. kilometrów kwadratowych. Arabowie posiadają ziemie o powierzchni 14 milionów kilometrów kwadratowych. Rzecz nie w terytoriach, lecz w egzystencji.

    Będzie żal, jeśli rozmowy skupią się głównie i wyłącznie na sprawie terytoriów. To najszybsza droga do impasu. To, co potrzebujemy przede wszystkim, to zaufanie, usunięcie niebezpieczeństwa konfrontacji i rozwój kontaktów w możliwie jak najliczniejszych sferach.

    Problemy są złożone i rozmowy będą długie i trudne. Uważamy, że najlepszym miejscem spotkań będzie nasz region. W bliskim sąsiedztwie czynników decydujących, nie na obcej ziemi. Zapraszamy naszych partnerów w tym procesie do Izraela na pierwszą rundę rozmów. Z naszej strony jesteśmy gotowi jechać do Jordanii, Libanu i do Syrii w tym samym celu. Nie ma lepszej drogi do ustanowienia pokoju, niż rozmowa w domu każdego. Unikanie takich rozmów jest pozbawianiem celu tych negocjacji. Z przyjemnością usłyszę pozytywną odpowiedź od przedstawicieli tych państw tu i teraz. Musimy nauczyć się żyć razem, musimy nauczyć się żyć bez wojen, bez rozlewu krwi. Judaizm dał światu nie tylko wiarę w jednego Boga, lecz także ideę, że każdy mężczyzna i kobieta została stworzona na podobieństwo Boga. Nie ma większego grzechu niż niszczenie tego podobieństwa, rozlewając krew (...). Jestem pewien, że nie ma takiej matki arabskiej, która pragnie, by jej syn zginął w walce - tak, jak i nie ma takiej żydowskiej matki, która pragnie, by jej syn zginął na wojnie. Wierzę, że każda matka chce, by jej dzieci uczyły się sztuki życia, a nie wojny.

    Wierzymy, że błogosławieństwo pokoju może przeobrazić Bliski Wschód w raj, centrum twórczości kulturalnej, naukowej, medycznej i technologicznej. Możemy przewidywać okres wielkiego postępu ekonomicznego, który zakończy nędzę, głód i analfabetyzm. Mógłby on umieścić Bliski Wschód - kolebkę cywilizacji - na drodze do nowej ery.

    Taki cel zasługuje na nasze poświęcenie i oddanie się tak długo, jak będzie to konieczne, do czasu, gdy, mówiąc słowami proroka Izajasza, będziemy zdolni schować miecze w lemiesze i przynieść błogosławieństwo pokoju dla wszystkich ludzi naszego regionu.

    Pozwólcie mi zakończyć słowami tego samego proroka: "Pokój, pokój, na później i na teraz, rzekł Bóg".

    Szanowni Współprzewodniczący, Panie i Panowie,Pozwólcie nam opuścić tę salę z jednym postanowieniem, że od teraz, jakiekolwiek różnice, które mogą nas dzielić, będą rozwiązane tylko poprzez rozmowy, dobrą wolę i wzajemną tolerancję. Ogłośmy teraz tu koniec wojny i wrogości. Maszerujmy razem na przód, do pojednania i pokoju.

 

 

Na poczatek

  Izrael Kultura Historia Turystyka Pomoc duchowa Żydzi w Polsce Czasy i Fakty

Copyright ©2002-2012 by Gedeon